Właściciele stron internetowych mogą spać spokojnie, nie martwiąc się o złośliwe ataki SEO na ich witryny w postaci chociażby niezliczonych ilości linków przychodzących. Dlaczego? Bo Google rozwija patenty, które mają sobie z takimi działaniami radzić. Przypomnijmy, że linki przychodzące są to tzw. backlinki, czyli linki kierujące na konkretną witrynę, z innych stron WWW – znajdujące się w przestrzeni internetowej.
Nienaturalne linki przychodzące
Google na co dzień „walczy” z tzw. nienaturalnymi linkami przychodzącymi, czyli różnego rodzaju manipulacjami przy linkowaniu – wymianą linków na wielką skalę, generowaniu masowych ilości nienaturalnych backlinków niskiej jakości itp. O ile np. artykuł na danej stronie WWW nie był wirusowy i faktycznie nie zdobył dużej liczby naturalnych linków, dla Google jest to oczywista praktyka, że ktoś celowo tutaj „majstrował”, generując linki na masową skalę. Po co? A chociażby po to, aby zaszkodzić reputacji konkretnej witryny, a może nawet narazić ją na kary od Google.
Co robić w sytuacji, kiedy jednak już nasza witryna zostanie zbombardowana linkami przychodzącymi? Najlepiej to zignorować. Szkoda naszego czasu na walkę z nienaturalnymi backlinkami. Wystarczy, że ktoś już swój czas niepotrzebnie zmarnował na manipulowanie nimi, bo i tak nie osiągnie on zamierzonego efektu.
Google posiada patenty, które wykrywają podejrzane działania SEO czy manipulowanie rankingami wyszukiwania – a tym samym bronią indeksu wyszukiwania przed spamerskimi praktykami. Powstał nawet na ten temat obszerny, 30-stronicowy dokument, w którym Google szczegółowo opisuje swoje działania w tym zakresie.
Czyli disavow już nie jest potrzebny?
Samo Google informuje, że nie bierze pod uwagę słabych i spamerskich linków, więc nie powinny one także szkodzić. Sporo osób w branży zaprzestaje zgłaszać linki w przez disavow.
Nie należy zapominać, że niektórzy spamują się samodzielnie ;)
Bardzo dobry krok z ich strony. Tylko czy znowu nie zacznie się linkowanie na oślep skoro nie będzie za takie działania kar.