Kilka dni temu napisałem o tym czy negatywne SEO istnieje oraz czego nie powinniśmy określać jego mianem. Dzisiejszy post będzie dotyczył działań, które możemy określić jako negatywne SEO oraz tego jak możemy się przed nim bronić.
Sygnały wskazujące na negatywne SEO?
Cechą główną wszystkich negatywnych działań SEO jest ilość oraz jakość linków prowadzących do atakowanej strony. Jeżeli Twoja strona w ostatnim czasie zanotowała bardzo duży przyrost linków wtedy warto im się przyjrzeć.
Pamiętaj, że może to być związane z linkami sitewide, o których pisałem w poprzednim wpisie na temat negatywnego SEO.
Linki, które faktycznie mogą wskazywać na nieuczciwe działania konkurenci będą pochodzić z bardzo niskiej jakości stron. Przeważnie będą one prowadziły ze stron pornograficznych, związanych z hazardem czy pożyczkami, kredytami etc.
Jeżeli Twoja branża nie jest związana z którąś z powyższych, wtedy faktycznie możesz być świadkiem działań negatywnego SEO.
Czy ten fakt może zaszkodzić Twojej stronie?
W takiej sytuacji, jeżeli Google nie znajdzie podobnego schematu linkowania do Twojej strony na przestrzeni lat, wtedy nie powinieneś się martwić.
Jednak powinniśmy zadać pytanie, skąd Google wie, że te linki są stworzone przeze mnie czy przez konkurencję?
Odpowiedzią od Johna Muellera było:
„ It’s a tricky situation and not something where I’d say that we can guarantee that we always get it 100% right.(…)But if you’re absolutely sure that this is essentially just from this third party attack that you’re seeing then I’d definitely love to know about that and see if there is something that we need to do differently there.”
„To trudna sytuacja, w której nie możemy dać gwarancji, że rozumiemy ją w 100% (…) Ale jeśli jesteś absolutnie pewien i widzisz, że jest to w zasadzie tylko działanie osób trzecich, wtedy chciałbym o tym wiedzieć i zobaczyć, czy jest coś, co możemy zrobić inaczej.”
Jeżeli Google faktycznie sprawdza każdy raport dotyczący negatywnego SEO i podkręca swój algorytm, aby był bardziej odporny i „wyczulony” na tego typu działania, powinniśmy spać spokojnie. Nie mniej jednak zawsze znajdzie się ktoś, kto znajdzie lukę w algorytmie i postara się ją wykorzystać.
Lepiej jednak dmuchać na zimne i w takiej sytuacji z całą stanowczością skorzystać z narzędzia disavow tool.
Pamiętajmy jednak, aby korzystać z niego z rozwagą, a najlepiej zatrudnić do tego specjalistę SEO, który będzie potrafił ocenić prawdopodobieństwo zagrożenia każdym linkiem.
Kolejną rzeczą, na temat, której stale toczy się dyskusja w odniesieniu do negatywnego SEO jest:
Negatywne SEO i przekierowanie 301 – na czym polega?
Otóż jest to wykorzystanie stron ukaranych przez algorytm Google poprzez skierowanie ich na stronę konkurencji za pomocą przekierowania 301.
Niestety taka strona ukarana przez Google przeniesie karę na przekierowaną domenę.
“If there are problems with the links to your site and you are 301 redirecting to a new domain then essentially we’ll follow that redirect and forward those signals as much as possible.” ~ John Mueller
Jest to dość oczywiste, aby nie przekierowywać domeny swojej strony, która została ukarana przez Google na swoją nową domenę, bo każde jej przewinienie zostanie przesłane dalej. Jednak co ciekawe jak możemy się dowiedzieć, John Mueller mówi, że domena wcale nie musi zostać przekierowana (za pomocą przekierowania 301) na nową, aby ta również dostała filtr (!)
Jeżeli nawet przeniesiesz stronę (całą jej zawartość etc.) pod nową domenę i wcale nie masz zamiaru przekierowywać starej (złej) domeny na nową to i tak może Cię spotkać kara od Google. Dlaczego?
Skoro Google wykorzystuje szereg sygnałów informujących o tym czy złe linki są budowane przez Ciebie czy też nie i potrafi określić czy to Ty stoisz za pewnym schematem linkowania czy konkurencja, to najwyraźniej w podobny sposób Google potrafi ocenić czy przekierowanie powinno przenieść karę czy też nie.
Możemy tylko rozważać na temat rodzaju sygnałów mówiących o słuszności przeniesienia kary za pomocą przekierowania 301. Skoro nawet przekierowanie nie musi nastąpić, aby otrzymać karę, wtedy głównej roli nie grają linki, a strona sama w sobie oraz jej zawartość.
Sygnałami mogą wtedy być na przykład:
Nazwa firmy, jej adres, hosting, rejestrator domeny, czy nawet sposób kodowania.
Także, gdy ktoś na naszą stronę przekieruje tą zafiltrowaną, z którą nie mamy nic wspólnego, możemy spać spokojnie.
Może inaczej sprawa będzie wyglądała jeżeli ktoś postawi kompletną kopię naszej strony, użyje canonicala i doprowadzi do filtra… jednak to już temat na oddzielny wpis ;)
Oczywiście istnieje sposób, aby zwalczyć filtr właśnie za pomocą przekierowania. Zainteresowanych zapraszam do sprawdzenia Orki w walce z pingwinem ;)
Podsumowując:
Jeżeli Twoja strona posiada nieskazitelną opinię w Google i nie traktowałeś swojego biznesu w sieci jak odpadków wrzucając go największych śmietników wyciągniętych z najgorszych odmętów Internetu – powinieneś spać spokojnie i nie musisz martwić się o jutro, ale ale..
Linki to nie jedyna droga, którą podąża negatywne SEO. Niestety. Czy już wkrótce będziemy świadkami negatywnego SEO robionego za pomocą User Experience? zapraszam do tego Case Study.