Niektóre komentarze i badania z ostatnich dni skłoniły ludzi do zastanowienia się nad przyszłością linków w kontekście SEO i tym, czy rzeczywiście ich dni jako istotnego czynnika rankingowego są policzone.
Po pierwsze, warto wspomnieć, co John Mueller powiedział w jednym z hangout’ów z ubiegłego miesiąca – stanowiło to inspirację wielu blogowych wpisów i dyskusji na Twitterze.
Rok temu, Matt Cutts rzeczywiście wyjawił, że Google miało swoją wewnętrzną wersję SERPów bez linków jako czynnika rankingującego, z którą eksperymentowało.
Następnie, pojawiło się kolejne badanie Google, które mówiło o „nowym podejściu opartym na endogennych sygnałach, a konkretnie poprawności obiektywnych informacji dostarczanych przez źródło”. Zatem może tu być mowa bardziej o rankingach bazujących na faktach niż opartych na popularności.
Czy możemy się spodziewać jeźdźców link-apokalipsy? Czy możliwe, że to są właśnie sygnały końca epoki linków?
W branży SEO łatwo popaść w paranoję. Może to wynikać z tego, że w ciągu ostatnich kilku lat, w wyniku dużych zmian w algorytmach, wielu właścicieli stron internetowych i firm zaliczyło upadek. Nie oznacza to jednak, że należy łączyć ze sobą te wszystkie oznaki.
Unikać link buildingu?
Unikanie budowania zaplecza linkowego niekoniecznie oznacza to samo, co unikanie pozyskiwania linków. To również nie jest równoznaczne z „nie próbuj starać się o to, aby z innych stron linkowano do Twojej”.
Sądzę, że złożoność problemu wynika po części z tego, że różne terminy w SEO stają się ogólnymi pojęciami dla całych grup działań. Dla przykładu, „link baiting” może dotyczyć jakiejkolwiek formy treści, z której chciałbyś, żeby odsyłały linki, od infografiki po rozgorzałą dyskusję przeciwko osobie lub działaniu. Pojęcie „link building” może odnosić się zarówno do przygotowania e-booka na określony temat i promowania go w konkretnej grupie docelowej, jak i nabywania linków od kogoś, kto o 2:00 nad ranem w niedzielę przesłał Ci wiadomość ze swoją listą linków z Page Rankiem 4. Niestety, to nadal znaczy to samo.
Oświadczenie Muellera można interpretować jako akt oskarżenia wobec niskiej jakości programów link building, które skupiają się całkowicie na linkach bez względu na wartość treści, z którymi są powiązane. Oczywiście, to są rodzaje sieci i farm linków, które już zostały ukarane przez Pingwina. Cynik mógłby powiedzieć, że w czasach, w których znaki ostrzegawcze są rozstawione na całej długości drogi, aż prosi się, żeby wkroczenie na pole minowe z tanich, łatwych do zdobycia linków skończyło się wysadzeniem w powietrze. Nie znaczy to jednak, że wszystkie działania z kategorii budowania linków są z natury niebezpieczne.
W momencie, w którym ta różnica jest niekoniecznie werbalizowana, Mueller daje wskazówki na to, jak sprawić, żeby content był bardziej linkowalny, sugerując, że nawiązywanie kontaktów z osobami, które mogą pisać i linkować do Twojej strony jest nadal dobrą i konieczną praktyką. Jednak skupianie się na linkach może powodować, że strategia wkroczy na niebezpieczny teren.
To nie oznacza jednocześnie, że zdobywanie linków, a także content marketing z celem przyciągnięcia linków, jest z natury złe i należy je unikać. W rzeczywistości, zarówno Mueller, jak i Cutts twierdzą, że linki nadal stanowią główną część algorytmu rankingowego, tyle że nie jedyną.
SERPy bez linków?
Mówiąc o tym, co Cutts chciał powiedzieć o testowaniu wersji SERPów, które nie zawierały informacji o linkach, zarówno istnienie eksperymentu, jak i jego wyniki są wymowne. Sam fakt, że Google brało pod uwagę usunięcie linków z równania rankingowego nie jest zaskakujący, biorąc pod uwagę ogromne zmiany, które zostały wprowadzone w odniesieniu do tego, jak dane o linkach są przetwarzane i interpretowane. Czy wniosek, że Google rozważało przynajmniej świat bez linków jest naciągany? Absolutnie nie.
Ale Cutts mówi wyraźnie, że wyniki wyszukiwania, bez danych o linkach, nie utrzymają się ze względu na jakość. W filmie podkreśla: „SERPy bez linków jako czynników rankingujących wyglądają jeszcze gorzej niż w obecnej postaci”. Tłumaczy następnie, że dane o zapleczu linkowym, pomimo szumu i spamu, są nadal wielką wygraną z punktu widzenia Google, który dąży do tego, żeby w wynikach pojawiały się najlepsze, najbardziej adekwatne i najbardziej popularne strony.
Samo istnienie testowanych danych sugeruje nam, że Google zakwestionowało ważność, a nawet wiarygodność profilu linkowego w formule rankingu, ale mimo tego pozostaje ono najbardziej rzetelnym sposobem na zapewnienie najlepszego produktu Google: wysokiej jakości wyników wyszukiwania.
Mimo tego, że może to oznaczać sprzeczność pomiędzy „unikaniem link buildingu” i „linki nadal dają najlepsze informacje”, dychotomia pojawia się tylko w momencie, w którym zdecydujemy się zignorować niuanse i włożyć wszystkie działania, które służą zdobywaniu linków, do jednego worka. Podstawowa praktyka, jaką jest zdobywanie linków będące efektem jakości i popularności jest, co pośrednio zasugerowali guru Google, ważną częścią marketingu cyfrowego.
Rankingi zaufania oparte na wiedzy?
Z zupełnie innego źródła Google, grupa badaczy opublikowała artykuł oceniający perspektywy pomysłu na tzw. Knowledge-Based Trust. To mogłoby stworzyć rankingi, które bazują bardziej na obiektywnej trafności niż popularności wynikającej z zaplecza linkowego. Ta metodologia opierałaby się mocno na bazie wiedzy, którą Google nieustannie buduje, a już zaprezentował w swoim Grafie Wiedzy (Knowledge Graph). Proces oceniałby jakąkolwiek stronę przez pryzmat jej trafności w połączeniu z innymi stronami i konfrontowałby ją z bazą wiedzy, którą stworzyło Google.
Podczas gdy stanowi to jeszcze inny wariant wykorzystania sygnałów nie uwzględniających linków jako czynników rankingujących, niekoniecznie musi to oznaczać ich zastąpienie. Największą słabością tego podejścia do rankingów jest to, że nie można przewertować wszystkich branż. Jest zwyczajnie zbyt dużo obszarów, w których wyniki nie mogą być oparte na faktach, a muszą na opiniach. Na przykład, istnieje spora różnica w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie „kim jest William Szekspir” a „jaka jest najwspanialsza sztuka Williama Szekspira ”.
- Wyniki dla pierwszego zapytania mogą być oparte na przyjętym fakcie i wyświetlone w kolejności oszacowanej na podstawie trafności stron odpowiadających na pytanie.
- Wyniki dla zapytania drugiego mogą stanowić podstawę niekończącej się dyskusji. Nie ma na ten temat przyjętego faktu, są jedynie opinie. W takich przypadkach, nie lepiej jest ustawiać wyniki w oparciu o linki, gdzie wiele osób głosowało za ważnością lub złożonością jednej opinii nad drugą?
Są to bez wątpienia pytania, z którymi Google musi się zmierzyć w kontekście oceny tego jak i czy wdrażać tego typu koncepcje jako czynnik rankingujący. Oczywiście, to nie we wszystkich okolicznościach jest wskazane. Podany przykład to przypadek, w którym nie można w najbliższej przyszłości liczyć na obiektywną trafność zastępującą sygnały od użytkowników takie jak linki, i potencjalnie nie zawsze w wielu obszarach wyszukiwania.
Opuśćcie bunkry
Podsumowując, podczas gdy niektórzy uważają, że ostatnie wydarzenia stanowią gwóźdź do trumny SEO opartego na link buildingu, sprawy nie wydają się aż tak dramatyczne, a przynajmniej na razie.
W niedalekiej przyszłości linki nadal będą miały swoją rolę do odegrania. Nadal są niezbędne dla botów do przeszukiwania i indeksowania stron. Jak do tej pory, Google zwyczajnie osiągnęło zbyt duży sukces w budowaniu dobrej jakości produktu jakim są SERPy przy użyciu linków jako dominującego czynnika. To nie oznacza, że proporcje w równaniu nie zmieniają się i nie będą się zmieniać. Z pewnością większy nacisk może być i będzie położony na dodatkowe czynniki (na przykład mobilny dostęp). I podczas gdy aktywne budowanie zaplecza linkowego może sprawiać, że będziesz się czuł jak pod mieczem Damoklesa, powinieneś spać spokojnie tak długo, jak długo robisz to z naciskiem na treści i autentyczność.
W tym miejscu warto wspomnieć, że 12 marca 2014 roku na konferencji “Tydzień Białoruskiego Internetu” w Mińsku kierownik serwisów wyszukiwarki Yandex, Aleksander Sadowski poinformował o wyłączeniu rankingu z wykorzystaniem linków dla około połowy komercyjnych branż. Oznacza to iż od tamtej pory dla konkretnych, komercyjnych branż Yandex podczas ustalania rankingu nie bierze pod uwagę linków.
Poza treścią, linki bezpośrednie, optymalizacja strony i dobre wyniki działania strony na komputery i smartfony – główne czynniki
Temat do dłuższej zadumy, ale kto wie. Może kiedyś doczekamy się takich czasów, że pingwin już nie będzie potrzebny.