Google jest na swoistej krucjacie mającej na celu oczyszczenie sieci mobilnej i dostosowanie ją do swojej wizji świata. W kwietniu miała miejsce aktualizacja algorytmu Google nazwana Mobilegeddon, którą można określić jako „świat mobile-friendly”, co w takim razie dalej?
Obecnie Google wchodzi na nowy poziom “przyjazności” urządzeniom mobilnym i wypowiada wojnę wyskakującym w aplikacjach reklamom.
Od teraz, informacja o reklamach będzie zawarta w teście zgodności stron z urządzeniami przenośnymi, które Google udostępniło webmasterom.
Następnie, od 1 listopada, witryny które będą obciążone reklamami zostaną ukarane.
Daniel Bathgate, specjalista i inżynier ds. wyszukiwarki Google, uzasadnia to w następujący sposób:
„Nasze analizy pokazują, że nie jest to dobre, a może być frustrujące dla użytkowników, którzy oczekują zobaczenia zawartości strony internetowej.”
Dla Google te zmiany są ukierunkowane w szczególności na wyniki wyszukiwania. Cały wysiłek (oczywiście) idzie w kierunku poprawy jakości wyszukiwania na urządzeniach mobilnych.
Zmiany, jakie przyniesie Mobilegeddon dotyczyć będą przede wszystkim stron, które będą umieszczać “reklamy” niejako zmuszające do pobrania i instalacji aplikacji, wchodząc na stronę z wyników wyszukiwania. Nie będzie natomiast żadnych restrykcji co do reklam w danej aplikacji.
Zmiany również nie dotkną wyskakujących na cały ekran powiadomień dotyczących zapisywania się do newslettera czy też akcji „Polub nas na Facebook’u”. Jak dotąd jednak nie widać, by wzrosła jakość stron mobilnych, natomiast na pewno wzrosła zdolność do zarabiania z nich pieniędzy.
Google sygnalizował tę zmianę już w zeszłym miesiącu. Zaprezentowano wówczas wewnętrzne badania, które wykazały, że sugerowane reklamy danej aplikacji były mniej efektywne i bardziej irytujące dla użytkowników niż banery reklamowe. Kilka innych firm myśli jednak inaczej. Ich problemem jest to, że Google w najlepszym wypadku chce kontrolować doświadczenia użytkowników lub w najgorszym wypadku przejąć ich do siebie. Prezes YELP, Jeremy Stoppelman, wspomniał nawet słowo „monopol” jako określenie działań Google’a
@jeremys is this about protecting consumers or protecting their search monopoly?
— Jeremy Stoppelman (@jeremys) lipiec 24, 2015
Tak czy inaczej możemy się jeszcze zastanawiać o co chodzi temu Googlowi, że tak się zajął aplikacjami mobilnymi ;) Czyżby były one w przyszłości lepsze od wersji responsywnej strony hm hm hm – jak myślicie?
I bardzo dobrze, precz ze śmieciami w google. I znów będzie można zarobić na kolejnej optymalizacji stron klientów.